-->
„Jazz Distortion”
Zovy to chyba jeden z najbardziej niedocenionych albumów na moim muzycznym firmamencie. Niecodzienne na polskim rynku muzycznym połączenie idm-owego walenia po przyciskach, kręcenia gałkami czy efektów nakładanych jednym kliknięciem myszki z nowo-jazzowymi konstrukcjami i dźwiękami klasycznych (lub generowanych elektronicznie, kto wie) skrzypiec, wiolonczeli i basu umknęło szerszej uwadze krytyków. Być może dlatego, że Zova (Radek Łabuś) nie tworzy pięknych piosenek do nucenia pod nosem podczas porannego golenia.
Szkielet utworów stanowi zawsze odpowiedni rytm i jazzowe zacięcie, w którym jednak nie ma miejsca na improwizację. Na „Jazz Distortion” wszystko jest odmierzone elektroniczną linijką i przycięte do miary. I nawet jeśli zdaje się, że rytm w „Violana” gdzieś się gubi i wciąż umyka przewidywaniom, po pewnym czasie wszystko okazuje się sterylnie równe i nieprzypadkowe. Jazz jest więc tutaj nie tylko niszczony, ale właściwie zreorganizowany i wtłoczony w cyfrową nierzeczywistość laptopa.
Z kolei użycie żywych instrumentów, które powinny nadać ciepła martwym, generowanym ruchem elektronów w krzemie dźwiękom, sprawia, że płyta jest bardziej nostalgiczna; dotykająca jakichś wypieranych na co dzień uczuć.
Album został wydany w 2008 roku przez nieistniejący już netlabel 80bpm i można go było nabyć jedynie w wersji pudełkowej, wpłacając na konto artysty około 15zł.
Zova „Jazz Distortion”
1.
Extra(preview). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 04:50
5. Downtown Poznan . . . . . . . . . . . . . 05:24
6. Punkfish . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 04:49
7. Swallow Three . . . . . . . . . . . . . . . . . . 04:38
9. Lopper . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 05:46
10. Hir . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 05:16