UNFINISHED [PFMR010] Unfinished |
Zakurzone wiersze w
szufladzie, nigdy niewysłane listy albo niewypowiedziane przeprosiny - kiedy trafiają
wreszcie do swojego adresata, niosą za sobą bagaż milczenia. Nowe wydawnictwo od UNFINISHED dociera do nas z tym właśnie niemym ciężarem. Ten
krążek to jednak przede wszystkim zapis wyjątkowej współpracy między artystami, a
miejscami obiecującej synergii ich działań.
Na postać "UNFINISHED" wydanej przez Please Feed
My Records złożyła się wspólna praca Rosinskiego, ODDAGE i Simona Kelly. To
kumple dobrze rozpoznawalni w gorzowsko-zielonogórskim środowisku muzycznym i imprezowym.
Na przestrzeni kilku lat, począwszy od 2010 roku, kilka razy łączyli swoje siły
i rejestrowali efekty wspólnych sesji. Teraz, po
ponad półtorarocznej przerwie od ostatnich prób, chłopaki dają nam szansę się poznać
jako tercet. Dla niektórych egzotyczny.
EPka "UNFINISHED" jest ciekawym zapisem ich twórczego
spotkania i prób znalezienia wspólnego rytmu. Na 6 zawartych w niej kawałków składa się
potężny gmach inspiracji, choćby Purity Ring, Crystal Castles, skojarzenia z
UL/KR czy Trust, które jednak nigdy nie sięgają dosłowności pierwowzorów. Efektem
są utwory, które mogą towarzyszyć samotnej obserwacji spękań na suficie czy
smutkowi, jaki wywołuje widok z okna, gdy powoli zasypia miasto.
Miejscami połączenie sił na "UNFINISHED" osiąga
synergiczny efekt. Najlepszym przykładem jest utwór "A place to
stay". W jego łagodnym, pulsującym rytmie kryje się przejmująca atmosfera
dreszczowca budowana przez syntetyczne pomruki i skrzypiące jęki. Pośród nich słychać
nawiedzony głos Simona, który powtarza coś niewyraźnie, niby fragment okrutnej
wyliczanki albo jakieś przekleństwo ciągnącego się fatum. Sukcesywnie budowane
napięcie rozluźnia szumiący syk. Ten utwór jest jak nocna samotna jazda
samochodem przez prawie opustoszałe miasto. Mijanie kolejnych skrzyżowań w
sodowym oświetleniu lamp ulicznych, w unoszącej się wokół atmosferze
niepewności.
Oddając tę płytę słuchaczom, chłopaki z UNFINISHED pozwolili
zobaczyć się w bezbronnej pozycji - niecałych, nie do końca, w procesie. To
odważny ruch. Jak przyznanie, że chcieli więcej, jednak sprawy potoczyły się
inaczej. I to dobry ruch, bo jest w nim pełna akceptacja obecnego stanu. Ich
projekt mógł zgubić się kiedyś na twardym dysku, zostać omyłkowo skasowanym albo
przypominać im czasami o swoim niedokończeniu. Zamiast tego ich "zakurzone
wiersze" i "niewysłane listy" trafiły w końcu do swoich
adresatów. Bez obietnicy, że kiedykolwiek napiszą jeszcze słowo.
No comments:
Post a Comment